Polska ma problem z wykwalifikowanymi pracownikami fizycznymi – dlaczego?
“Cóż, zespół pracowników jest jak orkiestra, a dobry szef niczym dyrygent wie, kto fałszuje, kto gra czysto i stara się, a kto zbytnio się nie wysila” – Paulo Coelho.
Cały problem polega na ewentualnym „chceniu” danego pracownika. Praca fizyczna jest niejako skazana na zagładę w dzisiejszym świecie. No, bo kto chciałby ciężko, fizycznie pracować nawet po dziesięć – dwanaście godzin na dobę, za marne grosze (a przynajmniej najniższą krajową i to często bez ubezpieczenia?) Wykwalifikowany pracownik fizyczny, to dobro umierające. Jeśli ktoś chce pracować przy kopaniu rowów, to przecież nie zamierza zdobywać w tym względzie kwalifikacji? Po prostu idzie i kopie. A tym samym zarabia. Pierwszorzędną sprawą pozostaje brak pracowników, którzy by umieli kopać rowy tak, jak im to zlecił pracodawca.
W Polsce nie ma wykwalifikowanych pracowników fizycznych, ponieważ nie ma ku temu odpowiednich przesłanek. Ktoś mógłby powiedzieć, że nie trzeba mieć szkoły, aby umieć kopać rowy. Oczywiście, że nie trzeba. Nie trzeba także mieć szkoły, aby dobrze przyszyć guzik do spodni. To wszystko zależy od (jak pisałam wcześniej) tzw. „chcenia”. Dlaczego tak się dzieje? Około osiemdziesiąt procent pracodawców w Polsce ma problemy ze znalezieniem wykwalifikowanego pracownika fizycznego.
Co to oznacza?
Przy obecnie galopującej technologii, każdy chciałby pracować w cieple, czystości, ciszy i zarabiać więcej, niż mógłby się narobić. A już około 1/3 pracowników w Polsce nie może znaleźć żadnej pracy, choćby praca dotyczyła pracownika w firmie taxi bagażowe, przy przeprowadzkach, (czyli praca ciężka, ale niewymagająca jakichś konkretnych kwalifikacji). Prawie osiemdziesiąt procent firm nie może znaleźć pracowników o odpowiednich kompetencjach. Dlaczego tak się dzieje? A może te firmy wymagają więcej, przy minimalizowaniu wynagrodzenia? Gdyby tak się działo, człowiek szukający pracy nie miałby szans na jej znalezienie. No, chyba, że jakiś desperat, chcący pracować za tzw. „jedzenie”. Jednak jedzenie, to nie wszystko w dzisiejszym świecie. Pracodawcy muszą zdawać sobie sprawę z innych kosztów ponoszonych przez potencjalnych pracowników. Kosztów, które sami, na co dzień ponoszą. Ale czy „pojedzony zrozumie głodnego”? Raczej mało prawdopodobne.
Pracodawcy
Aby znaleźć dobrego, wykwalifikowanego pracownika, należałoby zgłosić się do Urzędu Pracy. Jeśli nawet Urząd takowych nie posiada, może zlecić jakieś kursy doszkalające, lub też sam pracownik może o takie kursy poprosić. W ramach finansowego wsparcia z Unii Europejskiej, Polska dostaje środki na doszkalanie potencjalnych pracowników. Oczywiście idą za tym różne zasady i warunki, które trzeba spełnić, jednak tutaj chcąc uzyskać takich pracowników, opłaca się tzw.: „skórka za wyprawkę”. I piszę to bez jakiejkolwiek kozery. Pracodawca wygrywający np. przetarg na wykonanie robót ziemnych, powinien mieć wykwalifikowanych pracowników i powinien także odpowiednio im płacić. Jeśli nie dotrzyma warunków finansowych, to i nie utrzyma pracowników (choćby byli niewykwalifikowani). Więc wszystko zależy od płacy, nie od pracy. Człowiek potrzebujący pracy nie zawaha się nawet kopać rowów, aby tylko zarobić na utrzymanie siebie i swojej rodziny.
„Dyrektorzy”
To potencjalni pracownicy, dla których nie ma odpowiedniej pracy w Polsce, lub zarobki są nie adekwatne do ich umiejętności. Te „umiejętności” najczęściej uzewnętrzniają się pod budkami z piwem, a ich kulminacja, to możliwość dostania odpowiedniego zasiłku z Opieki Społecznej. Być może to patologia, ale coraz powszechniejsza, ponieważ praca fizyczna w Polsce to mit. Jeśli zwykła pani od kserokopiarki w firmie w Warszawie, mieście stołecznym, które większość Polaków uważa za miasto największych zarobków, może zarobić więcej od człowieka kopiącego rowy, (pomimo, iż ten człowiek ma kwalifikacje), wtedy i taki człowiek może chcieć zostać „panią od kopiarki”, lub zechce pójść po łatwe pieniądze do Opieki Społecznej. I nie można się temu dziwić. Nikt nie chce pracować ponad siły, za poniżej przeciętną, a nie rzadko za najniższą krajową. Każda praca opiera się na zarobkach (chyba, że jest to wolontariat). Jeśli zarobki są minimalne, a wysiłek maksymalny, to każdy normalny pracownik nie będzie chciał w tym uczestniczyć. I nie trzeba tu „dyrektora”. Wystarczy odpowiednio zapłacić, aby i rynek wykwalifikowanych pracowników fizycznych znacznie wzrósł.
W wykorzystano informacje pochodzące ze stron:
- transportwawa.eu – Taxi bagażowe Warszawa
- domitrans.pl – przeprowadzki Warszawa